Autor: Sarah Kate Lynch
Tytuł: Miód na serce
Tytuł oryginalny: The Wedding Bees
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 320
Ocena: 6,5/10
Wielkimi krokami zbliża się weekend. Mam zatem dla Was nową propozycję z cyklu Lekki weekend.
To już kolejna przeprowadzka Sugar Wallace. Kobieta od piętnastu lat przemierza Stany Zjednoczone i w żadnym miejscu nie potrafi zamieszkać na dłużej. Jej pobyt w jednym mieście trwa maksymalnie rok. W nieustającej podróży towarzyszą Sugar jej pszczoły. To one są jej życiową pasją a także źródłem utrzymania. Gdziekolwiek się wraz ze swymi wiernymi towarzyszkami pojawia, bezpowrotnie zmienia życie mieszkających tam ludzi. I zawsze są to zmiany na lepsze.
Tym razem Sugar wraz ze swymi pszczołami trafia do Nowego Jorku, na Manhattan. Zamieszkuje przy Flores Street, w kamienicy pełnej indywidualistów. Mieszkają tu wiecznie zrzędząca pani Keschl oraz pan McNally, którzy toczą ze sobą nieustające potyczki słowne, nieufna wobec świata Ruby Portman, która boryka się z poważnymi problemami związanymi z samooceną i odżywianiem, niezwykle nieśmiały i bardzo kulinarnie utalentowany Nate oraz zmagająca się z problemami finansowymi młoda matka Lola. Za chwilę ich życie za sprawą Sugar na zawsze ulegnie zmianie. Lecz tym razem i sąsiedzi odmienią życie samej Sugar. Przyczyni się do tego również pewien przystojny Szkot Theo Fitzgerald. Może wszyscy oni sprawią, że Sugar w końcu przestanie uciekać przed życiem i własną, dość bolesną przeszłością?
"Poruszył w niej coś głęboko uśpionego i nie mogła temu zaradzić. Utknęła, bo nadal uciekała przed grzechami przeszłości i bała się znowu popełnić ten sam błąd. To nie żądza przygód pchała ją do przeprowadzki ani odwaga czy nakaz królowej pszczół. Nosiło ją, gdyż bała się poczuć do kogoś to, co zaczynała czuć do Theo."
"Miód na serce" Sarah Kate Lynch to pełna optymizmu powieść, która zapewnia czytelnikowi odrobinę niezobowiązującej rozrywki. To lekka i ciepła opowieść o tym, że dobro, które ofiarujemy światu zawsze do nas wraca i to ze zdwojoną siłą. Powieść Sarah Kate Lynch czyta się bardzo szybko i ze sporą przyjemnością. Dużą sympatię budzi zarówno sama w sobie snuta przez autorkę historia, jak i bohaterowie powieści. Jest zabawnie, z humorem, czasem refleksyjnie, czasem odrobinę wzruszająco. Nie jest to powieść pretendująca do literatury wysokich lotów. W swej kategorii jest jednak po prostu dobra. To powieść w sam raz pasująca do leniwego, letniego popołudnia z książką w dłoni. Polecam.
Książka bierze udział w wyzwaniach:
oraz
Mam ochotę na tę książkę odkąd ukazała się w zapowiedziach.
OdpowiedzUsuńKupiłaś mnie, a bardziej kupiła mnie ta okładka. Boże, jest cudowna!!! Nie mogę przestać na nią patrzeć!
OdpowiedzUsuńRzadko czytam książki w tym stylu, ale chyba teraz dam się namówić. Taka optymistyczna powieść jest idealna na lato :)
OdpowiedzUsuńSłońce za oknem wywołuje pozytywne postrzeganie świata. Taka lektura z pewnością tego nie zaburzy. Poszukam...
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka jej recenzji, taka lekka wakacyjna pozycja;)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemna i lekka lektura, potwierdzam :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie na książkowy konkurs: http://heaven-for-readers.blogspot.com/2014/07/richard-paul-evans-michael-vey-bunt_10.html - 5 książek do zgarnięcia dla jednej osoby (do wyboru z wielu!) :)
Koniecznie muszę ją przeczytać. Czytałam kiedyś autorki książkę "Dom córek" - świetna.
OdpowiedzUsuńNie, to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńLeniwe popołudnie, powiadasz. Ja wzięłam się za coś całkiem odmiennego - "Tajemnica Filomeny".
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie
OdpowiedzUsuńUwielbiam ksiązki tej autorki:) Najbardziej lubię "Błogosławieni, którzy robią ser"- jest taka dziwaczna:)
OdpowiedzUsuń