środa, 25 czerwca 2014

Największa podróż doktora Dolittle - Hugh Lofting

Autor: Hugh Lofting
Tytuł: Największa podróż doktora Dolittle
Tytuł oryginalny: Doctor Dolittle's Garden
Tłumaczenie: Janina Mortkowiczowa
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 384
Ocena: 7,5/10









 
Był taki czas w moim życiu, gdy namiętnie pasjonowałam się literaturą dziecięcą. Był to oczywiście czas mojego dzieciństwa. Wówczas każdą wolną chwilę poświęcałam na zadręczanie mojej mamy prośbą, by mi choć przez chwilę coś ciekawego poczytała. Robiła to oczywiście z największą przyjemnością, gdyż do entuzjastów czytania sama wówczas (i nie zmieniło się to do teraz) należała. Odkładała na potem aktualne zajęcie i przenosiła mnie w bajkowy zazwyczaj świat. Czytała mi w domu przed zaśnięciem, czytała w drodze do przedszkola czy podstawówki a rytmiczne uderzenia kół pociągu, którym wówczas jechałyśmy, na zawsze wpisywały się w mój dziecięcy, baśniowy świat.

Jednym z bohaterów czytanych w dzieciństwie książek, który bardzo przypadł mi do gustu, był Jan Dolittle, postać niezwykła, bo obdarzona umiejętnością porozumiewania się językiem zwierząt. Jako berbeć zawsze mu tej sztuki bardzo zazdrościłam.

Czas jednak nie stoi w miejscu. Ja stawałam się coraz starsza a moje lektury coraz mniej bajkowe. Ponownie spotkałam doktora Dolittle będąc bodaj nastolatką. Nie było to jednak spotkanie książkowe, lecz filmowe a w rolę niezwykłego doktora wcielił się Eddie Murphy. Filmowa opowieść była zabawna, bo wszak komedią w swej istocie była. Niewiele jednak miała wspólnego z książkami Hugh Loftinga. Trochę się pośmiałam, trochę było mi żal, że pierwowzór doktora Dolittle w morzu gagów i niewybrednych dowcipów całkowicie się zagubił.

Na szczęście dla mnie, mojego synka i samego doktora Dolittle właśnie przyszło mi niedawno ponownie sięgnąć po książkowe przygody niezwykłego badacza i podróżnika w jednym. Jestem mamą a mój synek z dnia na dzień coraz więcej rozumie i wykazuje żywe zainteresowanie literaturą. Wybierając zatem książki, które czytam synkowi, sięgam po lektury mądre i ciekawe zarazem. Doktor Dolittle, jego zwierzęca menażeria i pasjonujące przygody do tej kategorii doskonale zatem pasują.

Największa podróż doktora Dolittle” to siódmy z kolei tom serii o przygodach tego niezwykłego lekarza, który posiadł umiejętność porozumiewania się ze zwierzętami ich językiem. Tym razem doktor Dolittle podejmuje się bardzo ambitnego zadania. Pragnie bowiem nawiązać bezpośredni kontakt z owadzim światem. Nie jest to jednak zadanie łatwe. Owady są bowiem stworzeniami specyficznymi a w dodatku ich życie, w porównaniu z życiem ludzkim, zdaje się mijać w zawrotnym wręcz tempie. Gdy całe życie może trwać mniej niż dwadzieścia cztery godziny, na rozmowę pozostaje już bardzo mało czasu. Doktor Dolittle nie poddaje się jednak nigdy. W pracach badawczych nieodzownie towarzyszy mu jego wierny sekretarz Tomasz Stubbins. Cały zwierzyniec doktora i jego dom przeżywają istny najazd owadzich braci. Gosposia doktora załamuje ręce, inni obawiają się o swą przestrzeń życiową. Wszyscy wierzą jednak w ostateczne powodzenie najnowszego projektu badawczego. Menażeria doktora Dolittle marzy też w skrytości, by ponownie wyruszyć wraz z doktorem w daleką podróż. Tym razem jednak Jan Dolittle nie daje się łatwo przekonać do opuszczenia domu. Żaden z kierunków podróży nie wydaje się mu na tyle interesujący, by porzucić projekt badawczy. Jedynie wyprawa na Księżyc budzi w doktorze dawną tęsknotę do podróży w nieznane. Lecz czy jest ona możliwa?

Zatoczyłam krąg. Powróciłam do dzieciństwa. Dałam się porwać opowieści o niezwykłym człowieku, wynalazcy, badaczu, podróżniku – o doktorze Janie Dolittle. Świat jego i jego zwierzęcej menażerii pochłonął mnie całkowicie. Na nowo obudziło się we mnie stęsknione niezwykłych przygód dziecko, które wierzy, że można mówić językiem zwierząt, świat stoi otworem i wszystko, absolutnie wszystko, jest możliwe.

Czar książek Hugh Loftinga nie przemija. One są po prostu uniwersalne. Bezustannie pobudzają fantazję, bawią i uczą. Są mądre. Autor oferuje czytelnikowi nie tylko dobrą rozrywkę. Sprawia bowiem, że magia jest tu i teraz. Świat mieni się feerią barw. Autor z dziecięcą fantazją wciąga w niego swego czytelnika i nie jest ważne czy ma on pięć czy pięćdziesiąt lat. Co prawda inaczej na powieść „Największa podróż doktora Dolittle” spojrzy pięciolatek, inne niuanse, a jest ich całkiem sporo, odkryje pięćdziesięciolatek. Zarówno jednak pięcio co i pięćdziesięciolatek odkryje w powieści Hugh Loftinga świat, do którego będzie już zawsze musiał i chciał powracać. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
http://sztukater.pl/
 

8 komentarzy:

  1. Mam mnóstwo książek o przygodach Doktora Dolittle. Gdy byłam dzieckiem moja mama również mi je czytała, później czytałam je sama. Przykre jest to, że już nic z nich nie pamiętam... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Też miałam ją czytać, ale w końcu zrezygnowałam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamietam że w pierwszej i drugiej klasie szkoły podstawowej przeczytałam wszystkie tomy przygód Doktora Dollitle. Mam nadzieję ze kiedyś zdobędę własną kolekcję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z sentymentem wspominam czasy, gdy Dr Dolittle był moim ulubionym bohaterem, a ja marzyłam by tak jak on zrozumieć mowę zwierząt :) Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do nich wrócę, aby odkryć je na nowo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale napisałaś piękną recenzję! Najbardziej spodobał mi się wstęp - taki klimatyczny, nostalgiczny...

    OdpowiedzUsuń
  6. Doktor Dolittle :) chyba nie znam osoby, która go nie zna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba bym czytała, pamiętam, że filmy mi się podobały.

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest 7 część. Ja myślałam, ze są ze 3 :)))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zainteresowanie. Jeśli masz ochotę wyrazić swą opinię, zapraszam serdecznie. Wszelkie uwagi będą mile widziane, jednakże zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych i zawierających wulgaryzmy. I jeszcze jedno. Proszę, nie spamuj.