Reżyseria: Ron Howard
Scenariusz: Peter Morgan
Czego można oczekiwać po filmie opowiadającym o legendach Formuły 1? Zdecydowanie nie na to liczyła i zostałam zmiażdżona przez ogrom własnego zaskoczenia, dodam tylko – pozytywnego zaskoczenia.
Scenariusz: Peter Morgan
Zdjęcia: Anthony Dod Mantle
Muzyka: Hans Zimmer
Produkcja: Niemcy, USA, Wielka Brytania
Gatunek: Biografia, Dramat, Film sportowy
Czas trwania: 123 minuty
Czego można oczekiwać po filmie opowiadającym o legendach Formuły 1? Zdecydowanie nie na to liczyła i zostałam zmiażdżona przez ogrom własnego zaskoczenia, dodam tylko – pozytywnego zaskoczenia.
„Wyścig” Rona Howarda to pean na cześć mistrza Formuły 1 – Nikiego Laudy. Film opowiada pełną pasji historię rywalizacji dwóch niezrównanych kierowców – rzeczonego już Laudy i Jamesa Hunta. Ci dwaj bohaterowie są skrajnie różni. Anglik James Hunt to obdarzony ogromnym temperamentem, szalony playboy, kochający maksymalne ryzyko i nazywający swój bolid jeżdżącą trumną. Jest pełen życia. Czerpie z niego garściami i zdaje się nie przejmować nikim i niczym na drodze do sukcesu. Tkwi w nim jednak też mały, wrażliwy chłopiec, który najbardziej na świecie boi się śmierci, lecz nie potrafi odmówić sobie w żaden sposób ogromnej dawki adrenaliny jaką daje mu ściganie się na torze. Austryjak Niki Lauda zdaje się być całkowitym przeciwieństwem Hunta. To perfekcjonista w każdym calu, wyważony i dość chłodny w obyciu. Dla niego ryzyko jest dopuszczalne, lecz tylko w dokładnie określonym zakresie. Jest skrupulatny i skupiony na sobie. Nie przejmuje się tym, że nie cieszy się powszechną sympatią. Wręcz czerpie z tego swą siłę. To kompletny outsider. Niemniej i on ma cieplejszą i można rzecz ludzką stronę. Pod zimną powierzchownością kryje się też człowiek, który ma uczucia i którym targają wręcz filozoficzne rozterki.
Lauda i Hunt są różni. Łączy ich jednak jedno. Oni po prostu kochają ten sport i chcą być najlepsi. I są.
Film Rona Howarda jest genialny w swej prostocie. Mamy oto Hunta i Laudę, którzy rywalizując napędzają się wzajemnie. Jeden jest katalizatorem drugiego. I zdaje się, że sukces jednego jest poniekąd zasługą drugiego. Zwycięstwo smakuje przecież najlepiej, gdy ma się godnego sobie przeciwnika.
„Wyścig” hipnotyzuje od pierwszych chwil. Ryk silników, dym spalin, paliwo tłoczone przez tłoki silnika są tak blisko widza, że zdają się być niemal namacalne. Widz jest dosłownie zalewany wrażeniami. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Jesteśmy tak blisko jak tylko się da. Sprawia to, że zatraca się świadomość, że tak naprawdę oglądamy rekonstrukcję zdarzeń, że to już się wydarzyło i w realnym świecie zwycięzca jest znany od ponad trzydziestu lat. Wręcz przeciwnie, jesteśmy wciskani w fotel przez ogromną dawkę adrenaliny i mocno zaciskamy dłonie na oparciu fotela, czekając na wyniki kolejnych wyścigów. Bo to się dzieje tu i teraz. I nawet jeśli nie jesteśmy fanami Formuły 1 z pewnością docenimy film „Wyścig”, doskonale się przy tym bawiąc.
„Wyścig” to zarówno doskonała gra aktorska, przede wszystkim Chrisa Hemswortha oraz Daniela Brühla, znakomite zdjęcia oraz trzymająca w napięciu akcja.
Jestem zakochana w tym filmie *.* Jeszcze żaden nie wbił mnie w fotel, tak jak ten! Aktorzy są niesamowici <3 Podobieństwo do realnych postaci jest... porażające! Pierwszy raz miałam okazję spotkać tak podobnych aktorów :D Efekty specjalne są fenomenalne <3 Podpisuję się pod Twoją recenzją rękami i nogami!
OdpowiedzUsuńmyślę i myślę o tym filmie i czuję się zachęcona...osobiście lubię tego aktora w Torze...po prostu kocham superbohaterów;D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie, to nie moje klimaty :))
OdpowiedzUsuńTym razem to nie tematyka dla mnie. Ale dla mojego partnera jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę zobaczyć, uwielbiam taką jazdę :D
OdpowiedzUsuń"Wyścig" bardzo mi się podobał. Przede wszystkim świetni aktorzy. Hemsworth w końcu pokazał, że naprawdę potrafi grać.
OdpowiedzUsuńBardzo nie dla mnie, ale pewnie obejrzę pod presją chłopaka :(
OdpowiedzUsuń