Olive Kitteridge to
uparta, zawsze szczera i bezkompromisowa nauczycielka matematyki w
małym miasteczku na Wschodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Jej
mąż Henry, miejscowy aptekarz to jej całkowite przeciwieństwo.
Spokojny i wyważony, uśmiechnięty i dobry, bez trudu zaskarbia
sobie przyjaźń innych mieszkańców miasteczka. Zyskuje uznanie i
powszechny szacunek. Oboje są rodzicami Christophera, chłopca z
jednej strony odrobinę zamkniętego w sobie i wycofanego, a
jednocześnie mocno przypominającego matkę, która zawsze musi
postawić na swoim, często jest niesympatyczna, rzadko, o ile w
ogóle za to przeprasza.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Złożona z urywków
rzeczywistości, mozolnie utkanej pajęczyny pozornie zwyczajnych,
codziennych zdarzeń historia Olive i ludzi, którzy wraz z nią
dzielili życie, zabiera czytelnika w podróż przez czas i
przestrzeń. Poprzez przeszłość, teraźniejszość i przyszłość,
która już wkrótce odchodzi w niepamięć poznajemy ludzi,
odkrywamy skrywane przez nich tajemnice. Olive, jej sąsiedzi i ci,
którzy w miasteczku goszczą tylko na chwilę, tworzą swoisty mały
wszechświat, swój własny mikrokosmos, w którym żyją, kochają,
zdradzają, tęsknią, nienawidzą, zazdroszczą, śmieją się i
płaczą, są szczęśliwi, tracą nadzieję, umierają, odchodzą w
zapomnienie, po krótkiej chwili pamięci.
Przepełniona emocjami,
uderzająca z każdej strony feerią energii, czasem wspaniałej
budującej, bardzo często niszczącej, całkowicie destrukcyjnej,
książka Elizabeth Strout „Olive Kitteridge”,
wbiła się we mnie bolesną drzazgą i dotknęła najczulszych nut
mojego istnienia. Emocje zawarte w powieści są żywe, namacalne,
stanowią niemal odrębne istnienie. Niemal odłączają się
od bohaterów powieści,
otrzymując swój własny, niezależny żywot. Historia ukazana w
powieści Elizabeth Strout jest w zasadzie zwyczajna. To życie
każdego przeciętnego człowieka, który w zasadzie nie wyróżnia
się z tłumu. Rodzi się, przeżywa swe życie, po drodze splatając
je
z życiami mu podobnych i w końcu umiera. Jednak autorka ukazując
strzępy rzeczywistości, każąc
niejednokrotnie snuć czytelnikowi przypuszczenia co do przyczyn i
skutków kolejnych wydarzeń, skupia się przede wszystkim na
emocjach. To one są najważniejsze. To bicie ludzkiego serca. To
krzyk ludzkiej duszy. Ukazuje bohaterów odartych z maski
powierzchowności, ciepłych fałszywych uśmiechów, gry pozorów.
Dociera do sedna, wnętrza każdego z nas i obnaża skrywane wewnątrz
uczucia, lęki, pragnienia.... „Olive Kitteridge” to
książka, która dociera do wnętrza człowieka, zagnieżdża się w
umyśle i nie pozostawia obojętnym. Nie bez powodu książkę
nagrodzono Pulitzerem w 2009 r.
Autor:
Elizabeth Strout
Tytuł:
Olive KitteridgeWydawnictwo: Nasza Księgarnia
Na pewno to wspaniała lektura, skoro otrzymała nagrodę. Wcześniej jakoś o niej nie słyszałam, ale może trafi się okazja, by się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj koniecznie. Powinna przypaść Ci do gustu :)
UsuńWłaśnie zaczął się serial na HBO.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że nie mam HBO :(
UsuńZapisałam sobie tytuł. Muszę koniecznie przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńTytuł ląduje na mojej półce MUST READ! Te emocje, i zresztą sam pomysł na fabułę - na pewno się na tej pozycji nie zawiodę, szczególnie po Twojej recenzji jestem tego pewna!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://kulturka-maialis.blogspot.com
Słyszałam o tej książcem podobno serial powstaje na jej podstawie. Może kiedyś przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Przyznam się, że dość często zastanawiam się za co niektóre książki są nagradzane...
OdpowiedzUsuń