Mamy XXI
wiek i, co tu dużo ukrywać, skomputeryzowani i zminiaturyzowani
jesteśmy bardzo. Komputer, wiadomo, rzecz niemal przyrośnięta do
człowieka od lat wielu. Co innego cała reszta komputerowych
kuzynów. Długo się opierałam, lecz w końcu uległam i poddałam
się bez walki miniaturowemu, elektronicznemu szaleństwu. Drogą
kupna nabyłam tablet. Potem przyszedł czas na smartfon. Fajne
gadżety.
Książki
jednak zawsze były u mnie papierowe i pachnące. Elektroniczne? Nie
do pomyślenia! A jednak. Zmiany zachodziły stopniowo. Najpierw
oswoiłam się z audiobookami. Przez myśl mi jednak nie przeszło,
by książkę, którą mam przeczytać, kupić w wersji innej niż
papierowa. Dinozaur ze mnie okropny.
Lecz … lecz i tu zaszły
zmiany. I tak oto stałam się posiadaczką książek w wersji epub (dziwne, bo pub to mi się ze zgoła czym innym
kojarzy niż książki). Całkiem przyjemna wersja, zwłaszcza, gdy trzeba minimalizować powierzchnię czytania. Teraz już mogę czytać zawsze i wszędzie. Z wersji papierowej na pewno nie zrezygnuję, ale epubem też nie pogardzę.W końcu
najważniejsza jest treść, nie okładka ;)
Korzystając z okazji cenowych spowodowanych jutrzejszym Świętem stałam się radosną posiadaczką następnych tytułów w
wersji elektronicznej:
[geim]
– Anders de la Motte
Wyznaję
– Jaume Cabre
Gwiazdozbiór
psa – Peter Heller
A u Was
tradycja książki papierowej obowiązuje czy popłynęliście na
fali elektronicznego szaleństwa?
I czy już zrobiliście sobie prezent z okazji Światowego Dnia Książki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za zainteresowanie. Jeśli masz ochotę wyrazić swą opinię, zapraszam serdecznie. Wszelkie uwagi będą mile widziane, jednakże zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych i zawierających wulgaryzmy. I jeszcze jedno. Proszę, nie spamuj.