Tytuł: Rewolucja rodzinna z małymi stópkami w tle
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 122
Ocena: 6,5/10
Zanim zostaniemy rodzicami cały świat stara się nas przekonać, że rodzicielstwo jest niczym wstąpienie do ekskluzywnego klubu pełnego różowych i niebieskich pluszowych misiów, gaworzących tłuściutkich niemowlaków, ochów i achów. Niemal nikt, nigdy, przenigdy nie powie … opamiętaj się, potencjalny rodzicu posłuchaj zdrowego rozsądku i nie idź tą drogą. I wpadamy jak śliwka w przysłowiowy kompot….
Właśnie z takiego założenia wyszła Magdalena Dintar – autorka książki „Rewolucja rodzinna z małymi stópkami w tle”. Jak przyznaje sama autorka, książka ta stanowi zapis jej porażek, frustracji, potknięć i rozczarowań w pracy jaką przyszło jej wykonać, gdy została rodzicem.
Autorka odważnie przeciwstawia się w swej książce tak popularnemu w naszym kraju stereotypowi Matki Polki i przesłodzonemu obrazowi rodzicielstwa. Głośno i wyraźnie mówi NIE. Bo stereotypowa wizja polskiej (i zapewne nie tylko polskiej) matki jest taka: mamy oto Matkę Polkę, która rodzi z uśmiechem na ustach potomka, od razu strumieniami z piersi jej płynie życiodajne mleko, dwa dni po porodzie wraca do domu, gdzie pierze, gotuje, sprząta, ładnie pachnie i wspaniale wygląda a wszystko to robi rozpromieniona macierzyńską miłością i z rozanielonym różowym bobaskiem u piersi.
Czy taka wizja wydaje się znajoma? Muszę przyznać, że dla mnie tak. I dlatego zaraz po urodzeniu synka, tak jak Magdalena Dintar, dostałam obuchem prosto w głowę. Bo tak jak pisze autorka, rodzicielstwo (zwłaszcza w swej początkowej fazie) nie jest aż tak łatwe ani przyjemne jak się wydaje (zwłaszcza tym niedoświadczonym). Autorka jasno wskazuje, że bycie rodzicem a zwłaszcza matką bywa bardzo trudne, męczące i często bolesne. Rodzicielstwo wywraca całe dotychczasowe życie do góry nogami. Nic nie jest jak dawniej i nigdy już nie będzie. Taki stan trzeba zaakceptować, pogodzić się z nim i na nowo odnaleźć, bo jak wskazuje autorka … warto.
Książka Magdaleny Dintar jest bardzo osobista. Autorka pokazuje czytelnikowi siebie, swoje słabości, bezsilność i codzienną walkę, przede wszystkim z samą sobą. Mówi o rzeczach ważnych, daje wskazówki jak odnaleźć się w nowej rodzicielskiej codzienności i jak walczyć z drobnymi przeszkodami, które mogą wydawać się błahe, lecz mogą też bardzo negatywnie wpływać na młodego rodzica.
„Rewolucja rodzinna z małymi stópkami w tle” Magdaleny Dintar wpisuje się w dość modny ostatnio trend. Tzw. macierzyństwo bez cenzury stało się popularne. Dla mnie jest to jednak pierwsze spotkanie z literaturą o tym traktującą. Jako młoda mama nie dowiedziałam się z książki niczego nowego. Poczułam jednak, że autorka w książce zawarła mnóstwo moich własnych osobistych przemyśleń i odkryłam, że nie jestem jedynym tak bardzo zagubionym na starcie rodzicem. Jestem normalna. Nie zwariowałam. Jestem dobrą mamą mego syna i mam prawo do słabości. Nic odkrywczego. Poczułam się jednak lepiej.
Książkę Magdaleny Dintar polecam wszystkim przyszłym rodzicom, by rozważyli na co się piszą a także tym świeżo upieczonym, by poczuli, że wszystkie strachy, dylematy, rozterki, smutki i radości wczesnego rodzicielstwa przypadają w udziale wszystkim młodym, początkującym rodzicom. Nie ma rodzicielstwa idealnego. Jest tylko ciężka praca, która jednak się bardzo opłaca.
Na pewne sprawy nie da się w życiu przygotować, a do książki zajrzę z ciekawosci
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Zwłaszcza okładka jest interesująca :)
OdpowiedzUsuńTak jak wspomniała Agnieszka- nie na wszystko da się przygotować czy też zaplanować. Aczkolwiek dobrze, że w końcu powstało coś co pokazuje, że nie wszystko jest tak różowe i piękne jak nam się wydaje :)
OdpowiedzUsuńJako przyszła mama, z chęcią przeczytałabym tę książkę.
OdpowiedzUsuńChociaż jeszcze nie jestem mamą, o niektórych rzeczach - zwłaszcza dotyczących porodu - wiem więcej niż bym chciała. Wiadomo, że dziecko i miłość do niego wszystko wynagradza, ale rodzicielstwo i tak jest trudne :-)
OdpowiedzUsuńPozycja niestety nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuń